poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 2



Dodajemy rozdział z drobnym opóźnieniem, który spowodowała majówka, zbyt ładna pogoda i chwilowy brak weny. Mamy nadzieję, że się spodoba. Tak więc, życzymy miłego czytania n_n


Obudziło mnie rażące białe światło. Uniosłem głowę w górę, a nade mną wisiały szpitalne lampy. W sali trwała grobowa cisza, którą co jakiś czas przerywało pykanie respiratora i czyjś płytki oddech. Przez chwilę pomyślałem że tamci zboczeńcy mnie zabili, ale odezwał się do mnie zmartwiony męski głos. 
- W końcu się obudziłeś.
Beznamiętnie przeczesałem ręką moje blond włosy i odwróciłem głowę w lewa stronę  Przed moja twarzą okazały się piękne zielone oczy delikatnie przysłonięte ciemna grzywka. Były tak blisko, aż zaparło mi dech w piersiach. Mam przeczucie ze znam te hipnotyzujące spojrzenie i ze zapadnie mi na długo w pamieć. Po chwili wpatrywania poczułem, że moja twarz plonie i natychmiast się odsunąłem. Odwróciłem głowę i zapytałem:
- Kim ty jesteś?
Chłopak przez chwile wyglądał na zdziwionego, lecz zaraz mi odpowiedział lekceważąco:
- Co ci do cholery jest, ze musiałem cie dźwigać aż do szpitala? Normalny człowiek by się pozbierał na miejscu i poszedł do domu.
Zastanowiłem się chwilę, co mógłbym powiedzieć. Nie wiem kim jest, nawet nie znam jego imienia wiec czemu od razu miałbym mu zdradzać tak ważne dla mnie rzeczy? Nie jestem tego typu osobą, żebym wyjawiał mu swoje tajemnice zwłaszcza ze nie zrobiłem tego z nikim innym. Straciłem ochotę na rozmowę z nim i wypytywanie co się tak dokładnie stało.
- To nie jest ważne. Nie musisz już przy mnie siedzieć, idź do domu.
Mój "wybawca" wstał  pochylił się i oparł  dłońmi o łózko tak, że jego głowa była przy moim uchu. Zamarłem pod wpływem tej bliskości. Z jego ciała emanowało tak przyjemne ciepło. Nagle powiedział władczym tonem:
-Nie pójdę stąd, dopóki mi nie powiesz.
Westchnąłem i gdy już zebrałem się na odpowiedz, drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły i wbiegła tam moja przerażona przyrodnia matka, a za nią spokojnym krokiem wszedł jej syn. Chociaż nie jesteśmy połączeni więzami krwi, to ona rozumie mnie najbardziej z całej rodziny. Jest mi najbliższa i zawsze mnie ratuje, kiedy wpadam w kłopoty  Uwielbiam z nią przebywać, zawsze była dla mnie mila i wyrozumiała. Zaakceptowała mnie i przyjęła do swojej rodziny. Kiedyś nawet wyznała, że chciałaby bym był jej prawdziwym synem. Pracuje jako dyrektorka szpitala, w którym właśnie przebywam. Jej pierworodny, Rin mnie po prostu WKURWIA.  Zawsze robi wszystko żeby mnie zdenerwować i zdołować  W gimnazjum mama zmuszała go aby się mną opiekował, pewnie teraz się na mnie za to wyżywa. 
Kobieta rzuciła się do mnie, przytulia i pełna troski powiedziała:
- Icchi, słońce tak się martwiłam! Co tym razem się stało  Musisz uważać na to, co robisz, bo jeśli te incydenty będą się zdarzać co raz częściej  to przyspieszysz termin operacji... - momentalnie zaczęła się przyglądać moim obojczykom i chyba zauważyła sińce i krwistoczerwone malinki. Jej głos spoważniał - Co ty masz na szyi? Nie mów  ze... - spojrzała oskarżająco na chłopaka siedzącego obok, a ten zdezorientowany wypierał się:
-Proszę pani, ja mu nic nie zrobiłem.  Uratowałem go tylko z rąk jakichś zboczonych delikwentów i zaniosłem do pobliskiego szpitala. Mama spojrzała na niego podejrzliwie, lecz ja przerwałem ich cicha wojnę i zwróciłem się do chłopaka:
- Naprawdę doceniam to, ze mnie uratowałeś, ale teraz chciałbym prosić was o wyjście z sali. Jestem wyczerpany i muszę się przespać. Oni skinęli głową i jeden po drugim zaczęli wychodzić z pomieszczenia. Mama zdążyła jeszcze w drzwiach krzyknąć, że odwiedzi mnie jutro gdy się obudzę i wtedy jej wszystko opowiem. Bo przecież nie można tego tak zostawić i ukarać tych delikwentów. Gdy sala już opustoszała przymrużyłem oczy ze zmęczenia. Lecz nadal wyczuwałem czyjaś obecność. Przy drzwiach stal Rin i obserwował mnie bez słów. Po chwili powiedział odrobinę chamsko:
- Pierwszy dzień w szkole beze mnie i już cie napadaj.... - Uśmiechnął się arogancko, przychylił się i ucałował mnie delikatnie w czoło nim zdążyłem się przed nim obronić - ...ale ciesze się ze nic ci nie jest.
 Czasami myślę ze on mógłby być gejem (Marta: no co ty nie powiesz xd). Zaraz potem wyszedł z sali, a jego miejsce zastąpił mój wybawca. W reku trzymał kubek gorącej czekolady.
- To dla ciebie. - podał mi go.
- Dziękuję. Tyle czasu już minęło, a ja nadal nie wiem jak się nazywasz. - spytałem się. 
- Jestem Kyou, a ty Icchi tak? - odpowiedział mi, a ja nagle doznałem przebłysku. Przecież to był ten sam chłopak  którego pokazywała mi rano Yumi. Skinąłem głowa a on rzekł.
- Dobrze, wiec ja już pójdę i dam ci odpocząć. Kiedyś mi się odwdzięczysz za to co zrobiłem.
Mrugnął do mnie okiem i opuścił sale szybkim krokiem.Opiłem łyk czekolady i odprężyłem się. To był wyczerpujący dzień. Chciałem odstawić kubek na szafkę i zauważyłem migający wyświetlacz mojego telefonu. Dzwoniła Aiko. Odebrałem i przyłożyłem telefon do ucha, lecz po chwili odsunąłem go o kilka centymetrów  Wiedziałem, ze nie będzie mówiła spokojnym głosem.
- Gdzie ty do cholery jesteś?! Czekamy na ciebie już od 30 minut.
Wlaaaasnie, przecież bylem omówiony na podwójną randkę. Całkowicie o tym zapomniałem i nie dałem znać mojej dziewczynie o tym co się stało.
- W szpitalu. Do jutra raczej nie uda mi się z niego wydostać.
- Nie obchodzi mnie twój stan zdrowia, mogłeś powiedzieć mi to szybciej! Przez ciebie się tylko wygłupiłam przed nowymi znajomymi. - była na mnie wściekła. Ale ja już nic nie mogę na to poradzić. Pewnie w ramach zemsty nie odwiedzi mnie.
- Przepraszam, Aiko. Wynagrodzę ci to kiedyś.
- Już mi się tak nie podlizuj. - rzuciła roześmiana i się rozłączyła.
Zrezygnowany opadłem na łóżko i pogrążyłem się w myślach. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
***
Rano obudziły mnie rozmowy pielęgniarek  Przeciągnąłem ramiona i wyjrzałem przez okno. Pogoda dopisywała, a ja musiałem tu siedzieć  Lubie spędzać czas na świeżym powietrzu, mimo ze nie mogę się zbytnio przemęczać  Musze się dopytać mamy kiedy, mnie wypisują  Napisałem jej szybkiego smsa, a w tym czasie do sali wszedł Kyou. Od razu rzucił mi się w oczy szkolny mundurek, podobny do mojego. Zerknąłem szybko na zegarek .Dochodziła 12.00, wiec zajęcia powinny się nadal odbywać. Miałem zamiar się zapytać dlaczego dla mnie opuścił lekcje i robił sobie zaległości  Czyżbym coś dla niego znaczył? Odpuściłem, gdy zauważyłem ze się uśmiecha szatańsko w moim kierunku. Usiadłem prosto, odrobinę przerażony, a on powiedział dziwnie wesoło:
- Dzień dobry. Dzisiaj prawdopodobnie możesz mi się odwdzięczyć.
Gdybym teraz wiedział, że to będzie miało takie skutki w przyszłości od razu bym go wyrzucił ze szpitala




niedziela, 5 maja 2013

A miało być tak pięknie.......

Cóż miałyśmy wstawiać rozdziały co tydzień, ale jakoś tak wyszło, ze mamy ostatnio cholernego lenia przy dupie i nic nam się nie chce. Jeszcze dochodzi fakt, ze po tym tygodniu wolnego teraz trzeba iść do szkoły, wiec musimy się jeszcze nacieszyć wolnością n_n. 

Tak więc rozdział pojawi się w wtorek, ewentualnie środę >_< 

I  wgl myślałyśmy jeszcze, aby dodawać co tydzień coś  w stylu spisu bohaterów, żeby każdy mógł znać dane głównych i drugoplanowych bohaterów, ale się zobaczy jak to wyjdzie ^_^




A na pocieszenie nasze ukochane BRUM BRUM *-*

Jeszcze drobny dopisek ode mnie: 
Tak sobie myślę, że na opisy postaci może być trochę za wcześnie, bo możemy przez przypadek napisać o takich cechach charakteru, które się jeszcze nie ujawniły. To dopiero początek naszej przygody z blogiem, więc jeszcze czas żeby to wszystko napisać :3
Uwielbiam tego gifa BRUM BRUM. Jeszcze jak Marta się w niego wpatruje taka zachwycona i robi brum brum :****
MAGDA